Lista artykułów

Wdzięczność i podziw

Dziękowanie USA staje się powszechne zanim jeszcze ostatecznie ustanowione są granice II RP – i trwa w kolejnych latach. kulminacja inicjatyw wyrażających podziw dla zamorskiego mocarstwa przypada na 1926 rok – 150-lecie niepodległości USA.

Zuzanna Schnepf-Kołacz

Fot. NAC

Idea wysłania podziękowań dla USA od wszystkich obywateli polskich pojawiła się w publicznym dyskursie już w 1919 roku i dotyczyła „adresu dziękczynnego” – popularnego wówczas określenia, oznaczającego pismo zbiorowe wystosowane do władz. Zamysł ten zrealizowano siedem lat później

1919 rok to także wizyta w Polsce Herberta Hoovera i związane z nią pierwsze manifestacje wdzięczności dla USA. Wilson i Hoover stali się uosobieniem amerykańskiego wsparcia dla Polski. Otrzymali doktoraty honoris causa z dziedziny prawa na Uniwersytecie Warszawskim, Hoover dodatkowo – z medycyny na Uniwersytecie Jagiellońskim i z prawa na Uniwersytecie Jana Kazimierza. Rady Miejskie Lwowa (1919) i Warszawy (1921) przyznały Hooverowi honorowe obywatelstwo tych miast, zaś w marcu 1922 Sejm nadał mu honorowe obywatelstwo polskie. Ponad pół roku później Wilson otrzymał Order Orła Białego.

W amerykański Dzień Niepodległości uroczystości w międzywojennej Polsce skalą niemal dorównywały świętom państwowym. Pierwsze obchody miały miejsce w 1920 roku. Podczas kolejnych, 4 lipca 1921, ulicami Warszawy maszerowały parady, w których uczestniczyło 15 tysięcy uczniów. Na balkonie Teatru Wielkiego odtworzona została Statua Wolności. Dzieci reprezentujące poszczególne miejscowości, a także przedstawiciele różnych grup społecznych i zawodowych złożyli na ręce Hoovera i pracowników Amerykańskiej Administracji Pomocy dziękczynne albumy.

Przyjacielskie związki ze Stanami podkreślano także w przestrzeni publicznej: w 1922 roku warszawski skwer przy Krakowskim Przedmieściu otrzymał imię Hoovera; stanął tam Pomnik Wdzięczności Ameryce dłuta Xawerego Dunikowskiego. Inicjatywy takie wspierało powstałe w 1919 roku Towarzystwo Polsko-Amerykańskie oraz powołana dwa lata później Amerykańsko-Polska Izba Handlowo-Przemysłowa. (z.s.-k.)

Ze sprawozdania Rady Amerykańsko-Polskiej Izby Handlowo-Przemysłowej

Wobec przypadającego w roku 1926 święta 150-lecia Niepodległości Stanów Zjednoczonych Ameryki, Izba nasza wystąpiła w roku 1925 z projektem zorganizowania jak najszerszego obchodu tego święta w Polsce. [...] Zaznaczyć i podkreślić należy, że koszta obchodu w Polsce i zebranie arkuszy zostały pokryte z dochodów własnych Komitetu w postaci minimalnej opłaty za każdy podpisany arkusz [...]. Okoliczność ta podnosi spontaniczność i bezpośredni wyraz uczuć, jakie żywi naród polski w stosunku do bratniej Republiki zaoceanicznej.       [14]

 

Z pisma F. Rudzińskiego, kierownika szkoły powszechnej we wsi Giełczew, do inspektora szkolnego w Krasnymstawie (woj. lubelskie)

Przedkładam w załączeniu arkusz z podpisami dziatwy szkolnej oraz obecnych na obchodzie członków opieki i innych. Przy tym nadmieniam, że obchód urządziłem w dzień świąteczny o godzinie czwartej po południu, na którym była prawie wszystka dziatwa szkolna w ilości 150 i osób postronnych do 20 osób. Po wyjaśnieniu przeze mnie znaczenia obchodu, jeden z uczniów przeczytał podany odczyt.

Giełczew, 14 maja 1926    [13]

Z artykułu w „Głosie Polskim”

Odbyło się posiedzenie sekcji organizacyjnej wojewódzkiego komitetu obchodu 150-lecia niepodległości Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. [...] Postanowiono w urzędzie wojewódzkim w Łodzi wyłożyć listy adresowe, w których począwszy od wtorku, dnia 4 bm. będą mogły składać swe podpisy osoby reprezentujące władze oraz organizacje społeczne, kulturalne, dobroczynne, oświatowe, sportowe itp.

[...] Składanie podpisów na listach jest bezpłatne i pożądany jest jak najliczniejszy udział przedstawicieli wspomnianych instytucji i organizacji, które zechcą delegować w tym celu swych członków zarządu wraz z pieczęciami.

1 maja        [4]

 

Leopold Kotnowski, prezes Amerykańsko-Polskiej Izby Handlowo-Przemysłowej i Centralnego Komitetu Obchodu 150-lecia Niepodległości Stanów Zjednoczonych Ameryki, w liście do Jana Ciechanowskiego, ministra pełnomocnego i ambasadora RP w Waszyngtonie

W lutym br. [...] Izba nasza i Towarzystwo Polsko-Amerykańskie – pragnąc zamanifestować przyjazne uczucia Polski z okazji wielkiego święta amerykańskiego – powzięły inicjatywę zorganizowania uroczystego obchodu w kraju [...]:

– w stolicy, miastach wojewódzkich i wszystkich większych miastach kraju odbędą się specjalne obchody w dniu 4 lipca. [...]

– pod pamiątkowym adresem zostaną zebrane podpisy od reprezentantów rządu, społeczeństwa i młodzieży szkolnej w całej Polsce. Każda szkoła i instytucja podpisują jeden arkusz – dotychczas wysłano około 30.000 arkuszy do szkół powszechnych, średnich i wyższych. [...]

Teki te zostaną wysłane do Ameryki przez delegację specjalną, która wręczy je rządowi Stanów Zjednoczonych oraz wyrazi życzenia w imieniu narodu polskiego.

[...] Podając powyższe do wiadomości Pana Ministra, zaznaczamy, iż celem akcji naszej jest wzmocnienie węzłów przyjaźni, łączących Amerykę z Polską, a przez to ułatwienie zadania rządowi i jego placówkom w Stanach Zjednoczonych Ameryki.

Warszawa, 21 maja           [9]

Z artykułu w „Gazecie Pabianickiej”

Interesy Polski, zarówno obecnie, jak i w przyszłości, wymagają utrzymania najbliższych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej. Dlatego każda nadarzająca się okazja, która pozwoli przypomnieć Amerykanom nasze istnienie i sympatię, jakiej Kościuszko i Pułaski dali dowody, winna być przez nas z całą siłą wykorzystana. Magistrat m. Pabianic organizuje lokalny komitet obchodu rzeczonego święta narodowego na terenie naszego grodu. Wszyscy winniśmy wziąć udział w uświetnieniu powyższej uroczystości.

Pabianice, 19 czerwca       [2]

 

Z artykułów w „Kurierze Poznańskim”

Prace Centralnego Komitetu dobiegają końca. Z ogólnej cyfry przeszło 20 tysięcy arkuszy adresowych, rozesłanych do Instytucji Rządowych, Samorządowych, Społecznych i wszystkich polskich szkół – przeważna część nadeszła już z powrotem, budząc podziw wieloma kartami wykonanymi wspaniale przez znakomitych polskich artystów, jak: [Stanisław] Noakowski, [Leon] Wyczółkowski, [Wojciech] Kossak, [Władysław] Skoczylas, [Stanisław] Czajkowski, [Jan Kanty] Gumowski, [Juliusz] Mieszkowski, [Jan Jerzy] Wroniecki, [Edmund] Bartłomiejczyk, [Władysław] Jarocki, [Aleksander] Mann, [Zygmunt] Kamiński, Edmund John, Zygmunt Badowski, Zofia Stryjeńska, Gustaw Pilatti, Ryszard Biske, Ludwik Gazdowski, [Zofia] Gutkowska, [Ferdynand] Ruszczyc. [...] Komitet prosi organizacje, które jeszcze dotychczas nie zwróciły arkuszy podpisanych, o niezwłoczne przesłanie ich. [...]

Zgodnie z odwieczną tradycją Stanów Zjednoczonych przygotował Komitet większe ilości chorągiewek amerykańskich, które są do nabycia w Komitecie w cenie 10 i 15 groszy za sztukę. Chorągiewki te mają służyć do dekorowania okien, drzwi, samochodów, pojazdów i przede wszystkim do niesienia w ręku, szczególnie przez młodzież – tak, jak to ma miejsce w Ameryce.

[...] Komitet Obchodu wydaje w dniu 4 lipca wspaniałą „Jednodniówkę”, na którą złożą się wybitne pióra Polski. [...] Zawierać ona będzie na 112 stronach uzasadnienie wielkiego znaczenia amerykanizacji dla nowoczesnej organizacji świata.

Poznań, 26 czerwca           [5]

 

Odbyła się w auli Uniwersytetu Jana Kazimierza uroczysta akademia z okazji 150-tej rocznicy niepodległości Stanów Zjednoczonych. W akademii wziął udział senat akademicki z rektorem na czele, przedstawiciele władz cywilnych i wojskowych, przybyły specjalnie na uroczystość poseł Stanów Zjednoczonych [John B.] Stetson i licznie zebrana publiczność. Po odegraniu hymnu narodowego, rektor uniwersytetu zagaił akademię, poczym prof. [Leon] Piniński wygłosił przemówienie w języku angielskim, na które w tymże języku odpowiedział poseł Stetson. Następnie zabrał głos prof. Zakrzewski, streszczając w przemówieniu swym dzieje niepodległości Ameryki. Dalszą część akademii wypełniły produkcje chóru akademickiego i orkiestry wojskowej.

Lwów, 26 czerwca            [6]

 

Piękne zatem momenta łączą Polskę z Ameryką. Nie jakieś na zysk obliczone, tzw. koniecznościowe kombinacje. Nie – braterstwo ducha, wspólność idei to więzy nas zespalające. [...]

Tradycja wspólnoty polsko-amerykańskiej nie przeszła bez echa również za Oceanem Atlantyckim. Z okazji swego święta [Amerykanie] zorganizowali w Waszyngtonie Fundację im. Kościuszki, mającą za zadanie materialne wspieranie studentów polskich oraz wymianę na wyższych uczelniach studentów obu państw. [...] Intelektualna współpraca Polski i Ameryki, jako kontynuacja historycznej tradycji, wkracza na właściwą drogę.

Poznań, 3 lipca      [7]

Z artykułu w „Dzienniku Płockim”.

Stany Zjednoczone zasłużyły na to, aby w hołdzie im składanym brało udział całe społeczeństwo nasze, bez różnicy w przekonaniach politycznych.

Płock, 3 lipca         [1]

 

Z artykułów w „Naszym Przeglądzie”

W synagodze na Tłomackiem odbyło się wczoraj podczas modlitwy porannej nabożeństwo uroczyste na cześć 150. rocznicy niepodległości Stanów Zjednoczonych. Synagoga była przepełniona [...]. Kilka minut przed nabożeństwem przybył do synagogi ambasador Stanów Zjednoczonych minister Stetson [...]. Rabin prof. [Mojżesz] Schorr wygłosił kazanie, które rozpoczął w języku polskim i zakończył w języku angielskim. Między innymi poruszył on kwestię udzielania pomocy doraźnej i innej przez społeczeństwo amerykańskie. [...] Po tym świetnym i wzruszającym przemówieniu, nadkantor i chór odśpiewali hymn Stanów Zjednoczonych oraz hymn polski.

Warszawa, 4 lipca  [10]

 

Szczęśliwy Nowy Świat – to Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, obchodzące dziś 150. rocznicę niepodległości. Jeśli mamy być szczerzy w dniu wielkiego Waszego święta, to powiemy Wam, Jankesi, że serca nasze przepełnia uczucie zazdrości! Jakżeż nie mamy Wam zazdrościć, my mieszkańcy starej Europy, zbroczonej krwią wojen, oplutej śliną nienawiści plemiennej, dygocącej w febrze żądz nacjonalistycznych, rozpróżniaczonej, wynędzniałej, okrywającej dziś łachmanami wielką, lecz zgrzybiałą już kulturę! [...]
Jakże nie mamy Wam zazdrościć, gdy tak wspaniale potraficie używać swej wolności! Syci, zamożni, zdrowi, pełni energii i nadziei, spokojni i zrównoważeni z kryształowych kielichów pić będziecie dziś mleko sterylizowane z musującą lemoniadą na cześć wielkiego aktu z roku 1776. [...]

Niepodobna nam nie pomyśleć dziś o tym, że na Ellis Island, na „wyspie łez” – tłoczą się u wrót Nowego Jorku nowi emigranci, drżący w obawie, że ich nie przyjmiecie. [...]

Warszawa, 4 lipca  [10]

Leopold Kotnowski w przemówieniu podczas uroczystości w Warszawie

Miliony obywateli polskich w największym skupieniu ducha złożyły swe podpisy, by dotarły one do Prezydenta [Johna Calvina] Coolidge’a jako dowód, że wielka rocznica Stanów Zjednoczonych jest zarazem świętem uroczystym w całej Polsce. [...] Przy pełnej entuzjazmu współpracy ze strony Komitetów Wojewódzkich, [...] Komitet Centralny rozesłał do podpisu i otrzymał z powrotem przeszło 20.000 arkuszy adresowych, pokrytych z górą 5 milionami podpisów. Są to przeważnie podpisy dziatwy i młodzieży szkolnej, którą nauczyciele wraz z umiejętnością czytania i pisania uczą czcić pamięć Wilsona i wielbić nazwisko Hoovera.

Warszawa, 4 lipca  [15]

 

Z artykułu w „Kurierze Warszawskim”

Sercem wdzięcznym i ze zrozumieniem dostojności chwili obchodziła wczoraj stolica, a z nią Polska cała uroczysty dzień 150-lecia ogłoszenia niepodległości Stanów Zjednoczonych. [...] Całe miasto przybrano świątecznie. Zewsząd widniały chorągwie w barwach polskich. Plac Teatralny, który był ośrodkiem uroczystości wczorajszej, staraniem zarządu miasta przybrano okazale: na gmachach ratusza i opery powiewały mnogie sztandary w barwach polskich i Stanów Zjednoczonych. W części sklepów wystawiono portrety mężów, związanych z pamiętnym okresem dziejowym sprzed półtora wieku: Tadeusza Kościuszki, Kazimierza Pułaskiego, [Jerzego] Waszyngtona. [...] We wszystkich świątyniach podczas kazań, wygłoszonych wczoraj, poświęcono wspomnienia znaczeniu uroczystości. [...]

Sala [w Ratuszu] wypełniona. Na fotelach przed stołem prezydialnym zajmują miejsca marszałkowie Sejmu i Senatu Maciej Rataj i Wojciech Trąmpczyński, gabinet z premierem [Kazimierzem] Bartlem, Jego Eminencja ks. kard. Aleksander Kakowski, wyższe duchowieństwo wyznań niekatolickich, licznie reprezentowany korpus dyplomatyczny, zagraniczne misje wojskowe, zarząd miasta, delegacje władz wyższych uczelni, sądownictwa, przedstawiciele organizacji stołecznych. [...] O 12.30 orkiestra reprezentacyjna [...] hymnem narodowym polskim sygnalizuje przyjazd p. Prezydenta Rzeczpospolitej Ignacego Mościckiego.

[...] Przemówił po angielsku minister Stanów Zjednoczonych John B. Stetson. W krótkich słowach pan poseł scharakteryzował znaczenie deklaracji niepodległości i pierwsze lata ciężkiej pracy. [...] Poseł J. B. Stetson dodaje: „Jeśli wspomniałem o tych trudnościach, które my, Amerykanie, musieliśmy przezwyciężyć w zaraniu naszego życia narodowego, to uczyniłem to w tym celu, aby natchnąć i naród polski otuchą [...]”.

[...] Suną [w defiladzie] orkiestry wojskowe, stają przed balkonem, a za nimi oddziały piechoty i ułanów, policji, Sokołów, strzelców, harcerzy i młodzieży szkolnej. Defilada odbywa się przy dźwiękach orkiestr. Gra też orkiestra szkolna, dość fałszywie, ale to zapewne objaw wzruszenia. Za to kroczą też szkoły i ochrony raźnie, sprawnie.

[...] Akademię [w Polskim Radiu] rozpoczęto o godz. 18.00 odegraniem hymnów polskiego i amerykańskiego, poczym przed mikrofonem stanął dyrektor Zygmunt Chamiec [...]. Drugim mówcą był poseł Stanów Zjednoczonych, p. min. Stetson. Dostojny gość podziękował przede wszystkim za gościnę, jakiej mu udzieliło Polskie Radio, dzięki czemu może go słuchać tak olbrzymie audytorium – około 150.000 odbiorców polskich. [...] Wzruszający był następny punkt programu. Oto w imieniu dzieci polskich przemówił do mikrofonu siedmioletni Janek Ostrowicki, który z kartki odczytał résumé tych dobrodziejstw, jakie polskim dzieciom wyświadczyły w końcu wojny i po wojnie Stany Zjednoczone. [...]

Warszawa, 5 lipca  [8]

Z artykułu w „Gazecie Pabianickiej”

Mało jest takich państw, które by w Polsce cieszyły się taką sympatią, jak Stany Zjednoczone. [...]

Cały naród amerykański na wiadomość o panującej po wojnie w Polsce nędzy pospieszył z ofiarną pomocą, przesyłając bogate dary w żywności i odzieży. Lotnicy amerykańscy przybyli walczyć do Polski o naszą wolność, a dziś rzeczoznawca finansowy prof. Kemmerer przybywa do kraju naszego, by pomóc nam wybrnąć z ciężkiej sytuacji gospodarczej. Toteż niedzielna manifestacja narodu polskiego na cześć Ameryki nie miała w sobie nic sztucznego, serdeczna bowiem nić sympatii dla tego dzielnego narodu była podnietą do uroczystości. [...]

Wieczorem miasto było iluminowane. Zaznaczyć wypada, że w szeregu miast prowincjonalnych miasto nasze uroczystość ku czci Stanów Zjednoczonych zorganizowało najokazalej, [...] dzięki głębokiemu zrozumieniu przez miejscowe społeczeństwo konieczności utrzymania przez nasz naród jak najlepszych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi.

Pabianice, 10 lipca [3]

 

Z pisma Wydziału Prasowego Departamentu Politycznego MSZ do Jana Ciechanowskiego, ambasadora RP w Waszyngtonie

Leopold Kotnowski, Prezes Izby Handlowej Amerykańsko-Polskiej i Przewodniczący Centralnego Komitetu Obchodu 150-lecia Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej w Warszawie udaje się do Ameryki jako główny delegat wspomnianego Komitetu, w celu wręczenia darów Narodu Polskiego Prezydentowi Stanów Zjednoczonych, Coolidge’owi. [...] Wiezie ze sobą, jako bagaż dyplomatyczny, dziewięć skrzyń z darami, zebranymi w całym kraju przez Komitet Centralny. [...]

Dla nadania większej powagi i znaczenia [...] zechce Pan Poseł stanąć na czele delegacji.

27 września            [12]

 

Z artykułu w „New York Times”

Deklaracja, pięknie oprawiona w stu tomach, wraz ze złotym medalem – prezentem od narodu polskiego – została wręczona przez Leopolda Kotnowskiego [...] w Białym Domu. [...]

Prezydent Coolidge odpowiedział: […] „Hołd złożony Stanom Zjednoczonym przez naród polski […] i akt polskiego prezydenta, ogłaszającego 4 lipca narodowym polskim świętem, zostały przyjęte z wdzięcznością. Są dowodami przyjaźni i dobrej woli wobec naszego kraju, wysoko cenionymi przez rząd i naród Stanów Zjednoczonych, który żywi dla rządu i narodu Polski najwyższy szacunek i życzy mu najlepiej – co ujawniło się najpełniej w roli, jaką kraj nasz miał w odrodzeniu się Polski.

Nowy Jork, 15 października         [11]

Fot. Zpublikacji: "Paderewski - his country and its recent progress" z 1928 roku.

 

wybrała i podała do druku

Zuzanna Schnepf-Kołacz (ur. 1981), absolwentka Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW, doktorantka Szkoły Nauk Społecznych IFiS PAN, stypendystka m.in. Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie. W latach 2012–17 wicekonsul RP w Mediolanie. Pracuje w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.

Proszę sobie wyobrazić pierwszą klasę w 1926 roku, w Polsce. Siedmioletnie dzieci starannie wypisują swoje imiona na ozdobnej karcie z dużym nagłówkiem: „My, uczniowie polscy, wyrażamy podziw dla Narodu Stanów Zjednoczonych w 150. rocznicę Waszej niepodległości”. Ci młodzi pewnie nie rozumieją tego przekazu. Rozumieją tylko, że mają starannie wykaligrafować swoje imiona, nie pozostawiając kleksów. W klasie są dzieci polskie, żydowskie, ukraińskie, rosyjskie i niemieckie.

***

 

Deklaracja Podziwu i Przyjaźni, przechowywana w Bibliotece Kongresu Stanów Zjednoczonych, zawiera 5,5 miliona podpisów – to około 20 procent ówczesnej populacji RP. Kolekcja składa się ze 111 tomów, także z podpisami mieszkańców miejscowości tak małych, że niewymienionych nawet w 15-tomowym Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego. Tom 1 zawiera podpisy członków rządu, Senatu, Sejmu, Rady Ministrów, prymasa, najwyższych urzędników. W tomie 2 pokazano podpisy władz lokalnych. Każde województwo ma kartę tytułową autorstwa znanych artystów (Zofia Stryjeńska, Władysław Skoczylas, Ferdynand Ruszczyc, Stanisław Czajkowski, Władysław Jarocki, Ludomir Śleńdziński). Tomy 3–5 zawierają podpisy pracowników i studentów uczelni wyższych. Tom 6 reprezentuje polską społeczność poza granicami, tomy 7–13 uczniów szkół średnich, a 14–110 – uczniów szkół podstawowych. Ostatni tom stanowi opis całości. (Samuel Ponczak).

 

 

Całość kolekcji została zdigitalizowana przez Bibliotekę Polską w Waszyngtonie – dzięki staraniom Krzysztofa Willmanna, za sprawą którego zainteresowano się zapomnianym dokumentem, Grażyny Żebrowskiej z Biblioteki oraz Samuela Ponczaka, wolontariusza Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie.

Publikację przygotowano przy wsparciu Domu Spotkań z Historią w Warszawie. Jej rozszerzeniem będzie otwarta 15 października 2017 wystawa From Poland with Love, poświęcona stosunkom polsko-amerykańskim w latach 1917–26, prezentowana na Krakowskim Przedmieściu i w DSH przy Karowej 20.

 

 

 

 

Źródła wykorzystane w tekście

 

  1. „Dziennik Płocki” nr 150 z 3 lipca 1926.
  2. „Gazeta Pabianicka” z 19 czerwca 1926.
  3. „Gazeta Pabianicka” z 10 lipca 1926.
  4. „Głos Polski” nr 119 z 1 maja 1926.
  5. „Kurier Poznański” nr 290 z 26 czerwca 1926.
  6. „Kurier Poznański” nr 291 z 27 czerwca 1926.
  7. „Kurier Poznański” nr 300 z 3 lipca 1926.
  8. „Kurier Warszawski” nr 182 z 5 lipca 1926.
  9. List Leopolda Kotnowskiego do Jana Ciechanowskiego, AAN, kolekcja Ambasady RP w Waszyngtonie, sygn. 595, k. 1, 2.
  10. „Nasz Przegląd” nr 183 z 4 lipca 1926.
  11. „New York Times” z 15 października 1926 (tłum. fragm. z angielskiego Zuzanna Schnepf-Kołacz).
  12. Pismo z Wydziału Prasowego Departamentu Politycznego MSZ do Jana Ciechanowskiego, posła RP w Waszyngtonie z 27 września 1926, AAN, teczka nr 1397 Ambasada RP w Waszyngtonie.
  13. Polska Deklaracja Podziwu i Przyjaźni dla Stanów Zjednoczonych, 1926, tom 44, k. 193, Biblioteka Kongresu w Waszyngtonie, sygn. MSS36483.
  14. Sprawozdanie Rady Amerykańsko-Polskiej Izby Handlowo-Przemysłowej w Polsce za rok 1926, ss. 7 i 8, AAN, kolekcja Ambasady RP w Waszyngtonie, sygn. 595, k. 213, 214.
  15. W rocznicę narodzin Stanów Zjednoczonych Ameryki. Księga zbiorowa (Dzwon wolności), Warszawa 1926.

 

Zbigniew Kwiecień

 

 

 

W  roku 1915 Stany Zjednoczone pozostawały mocarstwem neutralnym, choć administracja prezydenta Woodrowa Wilsona sprzyjała w zasadzie państwom ententy. Sprawa polska natomiast znajdowała się wówczas praktycznie w rękach państw centralnych – Austro-Węgier i Niemiec. Sprawiało to, że działania orientujących się na ententę polskich grup politycznych i struktur organizacyjnych na terenie USA mogły ograniczać się do pomocy humanitarnej dla Polaków w niszczonym wojną kraju. Próby zaś uzyskania ze strony rządu amerykańskiego obietnic zainteresowania się losem Polski po zakończeniu wojny musiały być bardzo ostrożne. Sądzono powszechnie, że potencjał gospodarczy, finansowy i militarny USA przesądzi o zwycięstwie wspartej przez nie strony, czyli najpewniej ententy, a amerykański wpływ na warunki przyszłych traktatów pokojowych będzie rozstrzygający. Lata 1915–18 przyniosły zasadnicze zmiany tak w polityce zagranicznej USA, jak i w stanie sprawy polskiej.

W roku 1916 wiele zdawało się wskazywać, że wojna może się zakończyć wygraną państw centralnych. Odniesione przez nie w roku poprzednim sukcesy na froncie wschodnim oraz klęska ostatniej wielkiej ofensywy rosyjskiej z lata 1916 usunęły zagrożenie dla tego bloku ze strony Rosji. To, z kolei, pozwoliło na podjęcie przez nie próby zmuszenia innych mocarstw ententy do przyjęcia niemieckich warunków zakończenia wojny. Podjęte w tym celu działania zaczepne Niemiec i alianckie przeciwdziałanie przybrały formę bitew na froncie zachodnim – pod Verdun i nad Sommą. Nie przyniosły one zdecydowanego zwycięstwa Niemcom, ale straty państw ententy w ludziach i sprzęcie stworzyły realną groźbę ich wykrwawienia.

Szczególnie groźne – także dla interesów amerykańskich – było ostateczne przejście Niemiec do nieograniczonej wojny podwodnej przeciw Wielkiej Brytanii i jej sojusznikom na Atlantyku. Proklamowane na początku roku 1917, zapowiadało atakowanie przez niemieckie okręty podwodne wszystkich statków uznanych przez dowódców U-bootów za płynące do lub z portów brytyjskich bądź innych alianckich. Dotyczyć to miało także jednostek pływających pod banderami państw neutralnych. W razie sukcesu, działania takie mogły złamać gospodarkę, a więc i potencjał wojenny Wielkiej Brytanii. Z amerykańskiego punktu widzenia, spowodowałoby to straty dla żeglugi handlowej USA i oddało panowanie na oceanie w ręce Berlina. Osiągnięte w ten sposób zwycięstwo Niemiec i reszty państw centralnych oznaczałoby przepadek pożyczek zaciąganych w amerykańskich bankach przez rządy państw ententy od początku wojny.

Wobec tego rok 1916 i pierwszy kwartał 1917 przyniosły zacieśnienie stosunków USA z mocarstwami alianckimi. Na postawę administracji prezydenta Wilsona – powtórnie wybranego w 1916 roku – wobec sprawy polskiej musiało to mieć także istotny wpływ. Sprawa ta zaś zmieniła swój charakter także dla obu stron walczących. Stwarzając fakt dokonany, cesarze Niemiec i Austro-Węgier ogłosili 5 listopada 1916 zamiar stworzenia z ziem polskich zaboru rosyjskiego odrębnego państwa pod ich faktyczną kontrolą. Rosja i państwa ententy zaprotestowały zdecydowanie przeciw tym krokom, jako przesądzającym los cudzych terytoriów przed zawarciem pokoju. Car rosyjski jednak w rozkazie do sił zbrojnych na początek roku 1917 wymienił wolność Polski wśród celów wojennych swego państwa. W marcu owego roku upadła monarchia rosyjska, zaś w kwietniu Stany Zjednoczone wypowiedziały wojnę Niemcom, a w grudniu znalazły się także w stanie wojny z Austro-Węgrami. Sprawa polska przestała być uważana przez ententę oraz USA za kwestię wewnętrzną któregokolwiek z mocarstw.

Postawa rządów mocarstw alianckich i – neutralnych jeszcze do kwietnia 1917 – Stanów Zjednoczonych zmieniła się w sprawie polskiej radykalnie. Działający w Szwajcarii, a potem w Paryżu, Komitet Narodowy Polski został de facto uznany za jeden z rządów sprzymierzonych, a jego starania o utworzenie polskich jednostek wojskowych po stronie ententy zaczęto traktować życzliwie. Amerykańska Polonia wzięła w tych działaniach aktywny udział, przy sprzyjającej postawie władz USA. Wilson w ogłoszonym w styczniu 1917 programie pokojowym – znanym jako program pokoju bez zwycięstwa żadnej ze stron walczących – wymienił potrzebę utworzenia po wojnie państwa polskiego.

Po przystąpieniu Stanów Zjednoczonych do wojny cztery miesiące potem, amerykańskie poparcie dla takiego rozwiązania sprawy polskiej nabrało charakteru stanowiska oficjalnego. Działalność polskich przedstawicielstw i organizacji w USA mogła już stać się w pełni polityczna, a polskie struktury wojskowe, przygotowujące obywateli amerykańskich do służby w organizowanej we Francji Armii Polskiej, działać otwarcie. W ostatni rok Wielkiej Wojny Stany Zjednoczone wkroczyły jako mocarstwo współdziałające z ententą oraz protektor sprawy niepodległości zniewolonych narodów Europy, w tym Polaków.

Gdy 11 listopada 1918 weszło w życie zawieszenie broni, równające się kapitulacji II Rzeszy, sprawa polska przedstawiała się zupełnie inaczej niż dwa–trzy lata wcześniej. Państwa centralne poniosły klęskę, Austro-Węgry zaś uległy rozpadowi, co w dużym stopniu spotkało też Rosję. Komitet Narodowy Polski funkcjonował w Paryżu i uznawany był za rząd państwa polskiego przez zwycięską koalicję. Podległa mu Armia Polska, której jedna dywizja uczestniczyła w działaniach na froncie zachodnim, miała status sojuszniczych sił zbrojnych. Z kolei pozycja USA wzmocniła się jeszcze bardziej, jako mocarstwa, które przesądziło o zwycięstwie nad państwami centralnymi. Pozostali zwycięzcy oczekiwali teraz, że Stany Zjednoczone zagwarantują ład europejski i światowy, mający wyniknąć z przyszłych traktatów pokojowych.

Na paryskiej konferencji pokojowej w 1919 roku delegacja USA zwykle ostatecznie popierała projekty postanowień w sprawach granic korzystne dla państwa polskiego. Od takiego zaś poparcia zależało najczęściej przyjęcie danego projektu jako części układu pokojowego przez pozostałych zwycięzców. Taka postawa amerykańska wynikała z tego, że poszczególne – w tym korzystne dla Polski – decyzje konferencji mieściły się w ramach całościowego programu pokojowego administracji Wilsona. Podobnie akcja pomocy dla dotkniętej wojną i jej następstwami ludności dotyczyła całej Europy, także Środkowej i Wschodniej, obejmując w końcu także sowiecką Rosję, Ukrainę i Białoruś.

Posunięcia rządu USA – uznanie rządu Paderewskiego i amerykańska pomoc żywnościowa – zaowocowały trwałą wdzięcznością i przekonaniem o istnieniu szczególnych związków Polski z USA. Podobnie było w kilku innych krajach szeroko rozumianej Europy Środkowej. I nawet ostateczna odmowa ratyfikowania Traktatu Wersalskiego przez senat USA i polityczny odwrót tego mocarstwa z Europy nie zmienił takich przekonań i nastrojów. Pozostały one silne w państwach położonych na wschód od Niemiec i na zachód od Związku Sowieckiego. Imieniem Woodrowa Wilsona i Herberta Hoovera nazywano place i ulice w Polsce, Finlandii, a nawet na – pokonanych przecież – Węgrzech.

 

 

Zbigniew Kwiecień

(ur. 1951) – historyk, dr nauk humanistycznych, wykładowca Ośrodka Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego.

 

 

Kategoria

Lista artykułów